⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝


Witajcie!
Dziś chciałabym zaprezentować Wam najlepsze kosmetyki, które u mnie sprawdziły się na medal.
Nie będę analizować składu, czy opisu producenta, gdyż możecie to łatwo znaleźć w Internecie.
Podzielę się z Wami efektami, jakie osiągam używając każdego z nich.
Zapraszam do czytania!
❤Włosy❤


Od siedemnastego roku życia nosiłam czarne, długie włosy. Podczas pobytu w USA postanowiłam dokonać diametralnej zmiany i zostać blondynką.
Niestety, mimo starannego doboru rekomendowanego (i drogiego) salonu fryzjerskiego w Warszawie, skończyłam ze spalonymi włosami. Fryzjer zostawił mnie na fotelu i wrócił dopiero, gdy przerażona zasygnalizowałam, że odczuwam gorąco przy karku i czuć zapach palonego białka!
Włosy dosłownie zaczęły mi się dymić.
Jak nie trudno się domyślić moja fryzura była w stanie tragicznym i kilka lat zajęło mi doprowadzenie jej do porządku.
Oczywiście wszyscy "eksperci" polecali mi wszelakie linie firmy Kerastase.
Moje włosy szybko przyzwyczajały się do tych kosmetyków, a wiele z nich bardzo je obciążało.



W końcu trafiłam do salonu fryzjerskiego Pani Beatki "Kreatywne Cięcie", w moim rodzinnym miasteczku. Nareszcie moje włosy zaczęły wyglądać lepiej, a ich stan się poprawiał. Pani Beatka poleciła mi również spray termoochronny z L'Oreal Elnett i odżywkę w piance Milk Shake, które zaprezentuję Wam poniżej.

W związku z moim wyjazdem do Włoch, z pielęgnacją włosów znów pozostałam sama.
Przetestowałam mnóstwo odżywek, szamponów, olejków, wcierek, itd. 
Mimo tak bogatego rynku kosmetycznego niełatwo trafić na dobre produkty.
Mnie w końcu się udało i chciałabym się z Wami podzielić moimi odkryciami.

Jak widać na zdjęciu powyżej jestem fanką polskich marek, które rozkochały mnie w sobie na dobre.

Moje włosy przetłuszczają się u nasady, przy końcach były bardzo suche. Są do tego delikatne, więc bardzo łatwo je obciążyć.
Miałam również problem z łamiącymi i rozdwajającymi się końcówkami.

Pierwsza podstawowa rzecz, jeśli chodzi o łamiące/kruszące się włosy/końcówki to gumka!
Wiele z nas zbyt mocno ściska włosy, upinając je, co kończy się ich utratą i nierównościami w długości.
Przy zakupie zwracajmy też uwagę na jej szorstkość/ostrość.
Ja używam spiralki, którą jak wiadomo wymyślnych fryzur nie utrzyma, ale na noc,czy "bad hair day"sprawdza się idealnie!

Nie chodźmy spać z mokrymi włosami!

Nie nadużywajmy prostownic i lokówek!

Pamiętajmy o piciu wody, żeby nawilżyć je od wewnątrz!



Jeśli chodzi o suplement diety to z czystym sercem polecam VITAPIL, który sprawdził się u mnie dużo lepiej niż Biotebal.

Zaczniemy od ampułek od Farmona Radical
(Zdjęcie zapożyczyłam z internetu, gdyż moją kurację niedawno skończyłam.)
Na jedną kurację zużyłam 3 x opakowanie 15 ampułek.
Stosowałam, według zaleceń - codziennie na oczyszczoną skórę głowy.
Bezpośrednio po użyciu włosy są bardzo sypkie i uniesione u nasady.
Po około dwóch tygodniach można zaobserwować zmniejszone wypadanie i wyraźną poprawę kondycji. obecnie mój miesięczny przyrost włosa (widzę po odrostach :P) to 2-2,5 cm!
Efekty są spektakularne i trwałe.
Z pewnością będę powracać co jakiś czas do tej kuracji.
Na stronie producenta pojawiła się nowa, ulepszona wersja produktu:


⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝


Oleokremy Biovax Caviar i Pearl.
Bardzo zaciekawiła mnie seria oleokremów, dlatego zdecydowałam się spróbować.
Zostałam pozytywnie zaskoczona!
Używam ich na suche włosy przed snem.
Pożegnałam się z rozdwojonymi końcówkami.
Działanie mają jak olejki, ale perfekcyjnie się wchłaniają, nie obciążając włosa.
Oba u mnie sprawdzają się świetnie i wciąż nie umiem wybrać faworyta.
W Internecie spotkałam się z opiniami, że Caviar ma ciężki zapach. Oczywiście zależy od gustu i wrażliwości, ale według mnie wcale nie jest on taki mocny i uciążliwy. Po nałożeniu jest bardzo delikatnie wyczuwalny.



Wcierka Farmona Jantar.
Większości z Was zapewne znany kosmetyk. Już zgubiłam się w rachubie która to moja buteleczka.
Świetnie odżywia włosy. Z moich obserwacji wynika, że również pobudza wzrost.
Co dla mnie bardzo ważne - nie obciąża i nie przyspiesza przetłuszczania.


Odżywka w piance Milk Shake Silver Shine Whipped Cream.
Jak wiadomo rozjaśnianie/farbowanie bardzo niszczy włosy. W przypadku blondu dodatkowym problemem jest żółknięcie koloru. Większość "odżółcaczy" niestety je wysusza.
Milk Shake Silver Shine to jeden z nielicznych kosmetyków tonujących, odżywiających i upiększających w jednym.
Stosujemy na suche włosy. Cudownie się wchłania i pięknie pachnie! Super chłodzi blond, a dodatkowo włosy po użyciu są niesamowicie miękkie. Bardzo wydajny.


Szampony Herbal Care Farmona; Rumianek, Łopian i Żeń-Szeń.
Moje włosy podziękowały mi od kiedy porzuciłam szampony z parabenami i zaczęłam stosować kubeczkową metodę mycia.
Używam wszystkich trzech kosmetyków, co jakiś czas zmieniając jeden, na drugi.
Świetnie oczyszczają skórę głowy, dobrze się spłukują, a włosy są sypkie.
Co ważne - nie podrażniają i nie wysuszają skóry głowy.
Jedynym mankamentem dla niektórych osób może być fakt, że nie pienią się od razu tak łatwo, jak inne powszechnie dostępne szampony. Chodzi tu tylko o sam początek wytworzenia piany, później jest jej już duuuużo! ;P Dlatego polecam metodę kubeczkową - rozpuszczenie odrobiny szamponu w kubeczku z wodą/dłoni, przed nałożeniem na włosy.


Spray termoochronny L'Orel Elnett.
W związku z tym, że większość z nas nie wyobraża sobie życia bez suszarki, bardzo ważny jest dobór odpowiedniego kosmetyku chroniącego przed ciepłem.
Spray daje efekt jedwabnego wygładzenia włosów i świetnie ułatwia rozczesywanie, nie obciążając ich.


Omia maska aloesowa.
Jest to kosmetyk włoskiej firmy. Nie mam pojęcia na temat dostępności w Polsce, ale na pewno można zakupić ją gdzieś online. Tu kosztuje około 5 euro. Z firmy Omia również godna polecenia jest maska do włosów z siemieniem lnianym (Omia maschera capelli semi di lino), która posiada certyfikat produktu organicznego.
Omi aloesowej używam "na szybko" po umyciu włosów. Wystarczy kilka minut i możemy cieszyć się pięknie wygładzonymi, miękkimi włoskami.


Maska intensywnie regenerująca Biovax Keratyna + Jedwab.
Daje prawdziwie spektakularny efekt jedwabiście gładkiej i lśniącej fyzury. Przy regularnym stosowaniu możemy zauważyć wyraźną poprawę stanu włosów. Nakładam maskę po umyciu i osuszeniu ręcznikiem. Następnie rozczesuję włosy, nakładam czepek (jest dołączony do produktu) i pozostawiam na ok. 15 minut. Czasem nakładam również ręcznik i podgrzewam chwilę suszarką. Płuczę chłodną wodą.


Planeta Organica Black Moroccan Hair Mask.
Maska ma ciemnozielony kolor, dość lepką konsystencję i intensywny zapach, ale warto się poświęcić!
Świetne działanie regenerujące, włosy są gładkie i miękkie. Pobudza porost, więc nakładam ją również na skórę głowy.
Jak powyżej stosuję ją wraz z czepkiem, pozostawiam na ok. 15 minut, czasem podgrzewam, po czym płuczę chłodną wodą.

❤Twarz i ciało❤

⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝

Krem do twarzy i ciała Garnier Ultimate Blends Delicate Oat (bez parabenów).
Świetny krem do twarzy i ciała. Piękny delikatny zapach migdałów.
Bogata konsystencja, idealna na zimę, ale co ciekawe nie jest tłusta i świetnie się wchłania.
Jest to najlepszy krem tego typu na jaki trafiłam. Pozostawia świetnie nawilżoną i gładką skórę.


Olej kokosowy.
Mimo, iż w kuchni już go nie używam, to w pielęgnacji ciała i twarzy ma u mnie bardzo szerokie zastosowanie.
*Idealny do zmywania makijażu oczu. Lubię dość mocny makijaż i zawsze najgorszym problemem było dla mnie jego usuwanie. Przetestowałam bardzo dużo płynów micelarnych, ale wciąż powtarzał się problem tarcia oczu 15 minut płatkiem, owocujący w otarcia i pieczenie skóry.
Na ratunek przyszedł mi olej kokosowy! Palcami nakładam go na powieki i wcieram delikatnie, ściągając cienie, eyeliner i tusz do rzęs (do momentu aż wszystko mam na policzkach). Następnie myję twarz wodą i żelem. Voila! Schodzi idealnie i ile można zaoszczędzić czasu, pieniędzy, bólu i nerwów!
*Idealny balsam do ciała. Zawsze po kąpieli wcieram go w całe ciało. Efekt miękkiej, odżywionej skóry pozostaje na cały dzień. Żaden balsam tak nie nawilża.
*Peeling do ciała. Trochę oleju kokosowego + brązowy cukier = peeling idealny!


Mydełko LUSH.
Od kiedy zamiast żeli pod prysznic zaczęłam używać naturalnych mydełek, moje problemy skórne na plecach i dekolcie się skończyły. Nie mam też uczucia ściągniętej skóry po osuszeniu ręcznikiem.
Jakiś czas temu, podczas wyprzedaży zaopatrzyłam się w kilka sztuk. To na zdjęciu ma świeży, cytrynowy zapach. Wszystkie super się pienią, pięknie pachną i idealnie oczyszczają.


Ziaja Pro Peeling z mikrogranulkami (bardzo mocny).
Najlepszy zdzierak, jaki dotąd miałam! Bardzo wydajny!


Ziaja Pro Kwas Hialuronowy w serum GAG.
Serum godne polecenia. Szybko zauważalne efekty jędrniejszej skóry.
Używam na twarz, szyję i dekolt. Wprowadzam go rollerem do mezoterapii mikroigłowej ok. 2 razy w tygodniu.


Olejek Rycynowy.
Powszechnie znany i doceniany.
Codziennie smaruję nim rzęsy przy powiece. Efekt pogrubienia i wydłużenia zauważony przez znajomych.


Olej surowy z pestek malin.
Olejku używam do twarzy na dzień. Posiada filtr słoneczny.
Jest to tzw. olejek suchy, więc super się wchłania, świetnie odżywia skórę, ale nie pozostawia tłustej powłoki. Idealny pod makijaż.


Olej z pestek dzikiej róży.
Olejku używam do twarzy na noc. Świetnie odżywia i jest olejkiem suchym, jak powyżej.


Olej Monoi.
Olejek zdecydowanie bogatszy, niż dwa powyższe.
Używam go na dekolt i szyję. Czasem również na twarz, gdy potrzebuję mocniejszego odżywienia i nawilżenia. Pięknie pachnie.


Sok z aloesu.
Kocham aloes! Używam go w postaci czystego soku po mezoterapii mikroigłowej, na wszelkie podrażnienia, jak również przed nałożeniem olejku na twarz. Czasem stosuję też na włosy.



Evree Black Rose Mask.
Świetna maska oczyszczająca. Stosując ją regularnie można zaobserwować widoczne poprawienie stanu skóry i zmniejszone świecenie w strefie "T".


Czyste masło Shea.
Używam go do skóry wokół oczu i ust. Czasem również na całą twarz i szyję. Wyraźnie odżywia skórę, pozostawia ją miękką i elastyczną. 
Naturalne masło Shea jest dość twarde, zbite w bryłki, które przed użyciem trzeba rozgrzać w rękach.


Oliwka Johnson's Baby. 
Jak wiele z Was nie wyobrażam sobie życia bez oliwki, która jest kosmetykiem absolutnie wielofunkcyjnym! Ja uwielbiam używać jej pod rozświetlacz. Idealnie przykleja się do ciała.

*Wszystkie oleje, masło Shea i sok z aloesu trzymam w lodówce.

⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝⃝

A teraz coś dla wielbicieli kryształków, błyskotek i Swarovskiego.
Jest tu mały sklepik, w którym się zakochałam!
Można w nim znaleźć włoskie akcesoria (głównie obuwie i biżuterię) ręcznie dekorowane cyrkoniami Swarovskiego! Prawdziwe cudeńka! 





❤Trzymajcie się cieplutko!❤

13 komentarzy:

  1. Mam ten sam problem z włosami, dekoloryzacja je totalnie zniszczyła . Mi pomagają maski z biovax i babuszka agafia.śliczne te trampeczki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. spory arsenał. Mój o wiele mniejszy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale mydełko lush pięknie się prezentuje, uwielbiam ich kosmetyki <3 Olej kokosowy bardzo lubię za uniwersalność często myje nim zęby :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Używałam tych Oleokremów Biovax, ale mi się nie sprawdziły. Wcierkę Jantar uwielbiam i kiedyś pomogła mi przy poroście włosów!

    OdpowiedzUsuń
  5. Sporo tych kosmetyków znam i lubię, chociaz najbardziej uwidlbiam naturalne lub domowe kosmetyki. Co do włosów genialnie sprawdzily sie u mnie plukanki ziolowe, domowe maski i olejowanie. W ogole uwielbiam olejki również do ciała, a malinowy jest super do opalania ☺Polecam Ci tez masło kakaowe zamiast balsamu☺

    OdpowiedzUsuń
  6. Estupendo post!!! Me encantaria verte muy pronto por mi blog!!!!!!Feliz dia!!!! ❤💛💙

    OdpowiedzUsuń
  7. Oleokrem miałam a kwas hialuronowy kusi

    OdpowiedzUsuń
  8. Szampon Herbal łopianowy miałam i byłam z niego zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej tyle tego wszystkiego, a ja nic z tych kosmetyków nie miałam ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Sporo ciekawych produktów. Większości nie znam. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kilka produktów kojarzę z blogów :) muszę sobie kupić dermaroller :)

    OdpowiedzUsuń